Natalia: Cześć Beata! Byłaś uczestniczką 3 edycji Szkoły Product Ownera. Cieszę się, że zgodziłaś się na udział w wywiadzie!
Beata: Hej Natalia! Tak, zgodziłam się z wielką chęcią, bo myślę, że moja historia może być ku pokrzepieniu serc. Jestem „żywym” dowodem na to, że zmiany zawodowe są zawsze możliwe, chociaż strach przed nimi ma wielkie oczy!
Natalia: Dlaczego mówisz o takim strachu przed przebranżowieniem?
Beata: Jestem kobietą po 45 i pewnie głównie ze względu na mój wiek byłam tak pełna obaw. Wielu ludzi w moim wieku ma już ugruntowaną pozycję zawodową i zaczynanie nowego zawodu od przysłowiowego zera to duże ryzyko. Jednak chcę powiedzieć, że warto!
Natalia: W takim razie — czym zawodowo zajmowałaś się wcześniej?
Beata: Przez 15 lat byłam nauczycielką matematyki. Pracowałam w różnych szkołach i na niemal wszystkich poziomach edukacyjnych. W pewnym momencie mojej nauczycielskiej kariery, z dnia na dzień zostałam na lodzie.
Natalia: Dlaczego?
Beata: Pracowałam w tamtym czasie na zastępstwo i pani, która miała być o wiele dłużej na urlopie dla poratowania zdrowia, nagle zgłosiła chęć szybszego powrotu. I niestety, dla mnie to oznaczało zakończenie umowy i zostanie z niczym.
Musiałam szybko poszukać czegoś innego i trafiłam do pracy w dziale marketingu firmy sprzedającej rozwiązania edukacyjne. Dział brzmi dumnie, bo był to wtedy zaledwie dwuosobowy zespół. (śmiech) Byłam człowiekiem od wszystkiego. Swoją drogą, te rozwiązania są naprawdę fajne, wierzy w nie każdy pracownik tej firmy! Tutaj mogłam też wykorzystać swoje doświadczenie nauczycielki. Po jakimś czasie zostałam u nich również certyfikowaną trenerką (jest nas w Polsce zaledwie siódemka, więc to bardzo małe i elitarne grono – certyfikację przeprowadza duńska firma tworząca te rozwiązania). Bardzo mi się tam podobało, jednak po prawie 5 latach poczułam potrzebę zmiany, doszłam tam do ściany i sufitu (śmiech). Nie widziałam już szans na awans, rozwój, podwyżkę. I tu wkroczył mój mąż, który jest dla mnie ogromnym wsparciem i bardzo we mnie wierzy. Przekonał mnie, żebym spróbowała swoich sił jako analityk biznesowy.
Natalia: Oj tak, sama wiem, ile znaczy wsparcie drugiej połówki!
Beata: Dokładnie! Pamiętam do dzisiaj, jakich argumentów użył. Powiedział mi, że posiadam wiele pożądanych na tym stanowisku kompetencji, szybko się uczę, więc wymaganą wiedzę też szybko nadrobię. To dodało mi skrzydeł i tak małymi krokami zaczęłam poznawać świat IT. Zrobiłam szkolenie i zdobyłam certyfikat IREB, potem brałam udział w wielu innych kursach, zaczęłam obserwować niektórych twórców i tak stopniowo, poszerzać swoją wiedzę.
Natalia: Czy dobrze rozumiem, że równocześnie pracowałaś w dziale marketingu i uczyłaś się nowego zawodu?
Beata: Tak, dokładnie! W pewnym momencie dostałam ofertę pracy w projekcie związanym z IT i wobec tego złożyłam wypowiedzenie w starej firmie. Projekt miał ruszyć w styczniu, potem w lutym i.. Wybuchła wojna na Ukrainie, a z braku elektroniki fabryka zatrzymała produkcję i projekt nie wystartował.
Zostałam z niczym.
W sumie nie z niczym, bo z paniką, co teraz, bo z jednej pensji nie wyciągniemy…
Zaczęłam wysyłać CV na prawo i lewo. Poprawiłam swój profil na LinkedIn — wzięłam darmowy okres próbny jego wersji premium, dołączałam do grup tematycznych.
Ten czas wspominam źle, byłam strasznie zdołowana i wątpiłam, czy dobrze robię. Liczba wysłanych CV nie przekładała się na odzew pracodawców, wszak prawie każdy oczekiwał doświadczenia zawodowego, którym nie mogłam się na tamtym etapie pochwalić. Jedna rozmowa rekrutacyjna, w której brałam udział, jeszcze bardziej utwierdziła mnie w przekonaniu, że nic nie umiem. Wiele pytań było o to, czy zajmowałam się tym lub tamtym, a ja zgodnie z prawdą odpowiadałam, że nie. Dawałam jednak do zrozumienia, że jestem otwarta na naukę i mam chęci, jednak nie chcieli mnie zatrudnić.
Natalia: Beata, na pocieszenie mogę powiedzieć, że też mam różne doświadczenia z rekrutacjami, A całkowitym przełomem w moim myśleniu o samej sobie w procesie rekrutacji był moment, gdzie z dwóch różnych firm, otrzymałam dwie różne odpowiedzi. W jednej te same cechy zostały podane jako zaleta, a w drugiej wada. (śmiech) Jak sama widzisz, różni ludzie szukają różnych osób. Powtarzam to dość często — nie jesteśmy zupą pomidorową, żeby każdemu pasować!
Beata: Tak, z perspektywy czasu też mam takie odczucia. Jednak jak ma się nóż na gardle, bo rachunki nie poczekają i otrzymujesz odmowę, to ciężko to przetrawić. Jednak przyszedł maj i odezwała się ponownie firma od tego projektu, dla którego rzuciłam wcześniejszą pracę. Pojawiło się światełko w tunelu i oczywiście byłam chętna, żeby dla nich pracować.
Kolejny szok dla mnie i nowość to to, że musiałam założyć własną działalność gospodarczą, bo oferowali mi umowę B2B. Założyłam więc własną firmę i od maja 2022 pracuję w IT.
Mam za sobą wiele szkoleń, warsztatów, kursów, spotkań meetupowych i innych branżowych. Poznałam wiele osób. Mam większą wiedzę o procesach, więcej poznanych narzędzi i nabytych nowych umiejętności. Cały czas się rozwijam i szukam materiałów, czytam, sprawdzam, co już wiem, czego jeszcze potrzebuję.
Natalia: Skoro już o szkoleniach mowa, czy masz takie, które Ci naprawdę pomogły?
Beata: Z perspektywy czasu szczególnie dobrze oceniam dwa szkolenia, wśród wielu, w których brałam udział.
Pierwszym było szkolenie “Zostań Analitykiem Biznesowym” przeprowadzone przez Sii Poland — merytoryczne, konkretne, trwające 3 pełne weekendy, z dużą liczbą przykładów i ćwiczeń, pozwalających zrozumieć pojęcia z obszaru inżynierii wymagań. Po nim podeszłam do certyfikatu IREB i zdałam za pierwszy razem — po szkoleniu nie było to problemem, choć wiedza była dla mnie zupełnie nowa. To ogrom pojęć do zapamiętania, zrozumienie zależności między nimi czy diagramów!
Drugim była bardzo dobrze przemyślana, merytoryczna Szkoła Product Ownera. Przez kolejnych 12 tygodni dostawałam ogrom konkretnej wiedzy popartej praktycznymi i zrozumiałymi przykładami, podzielonymi na nieduże, łatwe do ogarnięcia partie. Każdy moduł kończył się zadaniem domowym motywującym do pracy, a w trakcie kursu powstał od początku do końca przygotowany samodzielnie projekt, który sprawdza zrozumienie teorii. Wątpliwości co do zrozumienia materiału można było rozwiać podczas dedykowanych spotkań online. Tempo jest intensywne, ale pozwala na spokojną naukę po godzinach pracy, zachęcając jednak do systematyczności. Zdecydowanie jeden z najlepiej przygotowanych kursów przygotowujących do pracy w roli Product Ownera, przydatny również Analitykom Biznesowym czy Project Managerom, bardzo pomógł mi uporządkować wiedzę.
Te dwa kursy dzielił niemal rok. Pierwszy dał mi podstawy wiedzy, drugi je uporządkował i utrwalił. Między nimi było 9 miesięcy innych kursów, spotkań, webinarów — z każdego dokładałam cegiełki wiedzy i narzędzi budujących moją wiedzę o pracy Analityka Biznesowego.
Natalia: Miło mi to słyszeć! (śmiech). Zahaczę jeszcze o Twoją obecną pracę — powiedz, proszę, czym się głównie zajmujesz i jakie masz dalsze plany?
Beata: W obecnej pracy zajmuję się projektem utrzymaniowym, ale podglądam przy pracy kierowników projektów, żeby się uczyć od nich. Mam obiecany udział w kolejnych projektach jako wsparcie naszego głównego analityka biznesowego, żebym mogła z bliska się pouczyć. Zaczynam wykorzystywać zdobywaną przez rok wiedzę w praktyce, sprawdzać ją, testować, układać.
Wciąż też odpowiadam na ogłoszenia o pracę dla analityków biznesowych, bo utwierdziłam się przez ten rok, że właśnie tym chcę się zajmować i do tego się naprawdę nadaję!
Natalia: Super, że odnalazłaś swoją drogę. Co doradziłabyś osobom, które podobnie jak Ty kiedyś, boją się zmiany branży?
Beata: Chciałam Wam opowiedzieć, że zmiana o 180 stopni, zaczynanie wszystkiego od zera, zwłaszcza w dojrzałym już wieku, wygląda strasznie i przeraża. Na każdym kroku człowiek wątpi, czy słusznie robi. Jednak — nie żałuję tej decyzji!
Dobrze mieć osobę, która w Ciebie wierzy i Cię wspiera, jak to w moim przypadku robił mój mąż. Po drugie nie można się szybko poddawać, a czasem los, chociaż przewrotny pomaga nam w tych zmianach. Pewnie, gdyby nie utrata pracy nauczycielki, a potem pomysł męża, nie byłabym w tym miejscu, w którym teraz jestem!
Naprawdę nie żałuję. Uczę się nowych rzeczy, mierzę się z wyzwaniami, ciągle coś się dzieje i zdecydowanie nie narzekam na nudę. Poznaję nowych ludzi, mój mózg radośnie czeka na nowe bodźce. I nie bez znaczenia jest też, że za kilka lat zarobki pozwolą mi żyć spokojnie, bez odliczania złotówek do pierwszego i rezygnowania z urlopu, żeby dzieci mogły pojechać na obóz.
W moim przypadku udało mi się też pogodzić nowy etat ze starą pasją, czyli uczeniem innych. W tej firmie sprzedającej pomoce dydaktyczne wciąż pracuję na zlecenie — trenerów certyfikowanych, jak wspomniałam, jest raptem siedmiu w kraju i każdy na wagę złota, a ja to naprawdę lubię, więc wciąż od czasu do czasu jeżdżę zrobić szkolenie i naładować swoje bateryjki.
Natalia: To rzeczywiście świetny konsensus! Życzę Ci powodzenia i oczywiście wielu sukcesów w wymarzonym zawodzie!
Beata: Dziękuję! Do usłyszenia!